Chór zapomnianych głosów – Remigiusz Mróz audiobook – Kosmiczny horror, który wstrząśnie twoją wyobraźnią
Próbka audiobooka
Posłuchaj próbki, aby poczuć opowieść.
Zanurz się w mroczną otchłań kosmosu z audiobookiem Chór zapomnianych głosów Remigiusza Mroza, mistrzowsko czytanym przez Krzysztofa Plewako-Szczerbińskiego. Okręt badawczy Accipiter staje się sceną niewyjaśnionej masakry – astrochemik Håkon i nawigator Dija to jedyni, którzy przetrwali. Czy to sabotaż, obca inteligencja, czy coś znacznie gorszego? Ta elektryzująca space opera łączy w sobie napięcie thrillera, klimat horroru i nieprzewidywalną intrygę. Idealna dla tych, którzy pragną dreszczyku emocji i tajemnic rodem z najciemniejszych zakątków wszechświata. Odkryj Chór zapomnianych głosów i rozpocznij darmowe doświadczenie słuchania na ezaudioksiazki.pl już dziś.
Opis
Cześć, kochani miłośnicy literatury i kosmicznych podróży!
Dziś zabieram Was w podróż daleko poza granice naszej planety, prosto na pokład statku badawczego „Accipiter”, gdzie rozegra się historia pełna tajemnic, grozy i niepewności. Mowa o audiobooku „Chór zapomnianych głosów” autorstwa Remigiusza Mroza, pierwszej części serii o tym samym tytule, wydanej przez Czwartą Stronę. Jako bloger kultury popularnej i pasjonat literatury science fiction, nie mogłem przejść obojętnie obok tego tytułu, zwłaszcza że narrator, Krzysztof Plewako-Szczerbiński, zrobił na mnie ogromne wrażenie. Przygotujcie się na prawie 15 godzin czystej, kosmicznej adrenaliny – a ja opowiem Wam, dlaczego warto zanurzyć się w tę „audiobook experience” i co sprawia, że ta historia jest tak wciągająca, ale też niepozbawiona pewnych zgrzytów.
Pierwsze wrażenie po włączeniu audiobooka? Jakby ktoś otworzył przede mną właz do innego świata. Remigiusz Mróz, znany głównie z thrillerów prawniczych i kryminałów, tym razem zabiera nas w przestrzeń kosmiczną, gdzie załoga „Accipitera” pogrążona jest w kriostazie. Główny bohater, astrochemik Håkon Lindberg, budzi się przedwcześnie i odkrywa, że większość załogi nie żyje. Jedynym ocalałym jest nawigator Dija Udin Alhassan, ale czy można mu ufać? Fabuła od razu wciąga jak czarna dziura – mamy tu mieszankę space opery, thrillera i horroru, co dla fana gatunku, takiego jak ja, jest jak znalezienie złotego runa. Pamiętam, jak kilka lat temu, pisząc na blogu serię artykułów o polskiej fantastyce, zastanawiałem się, dlaczego tak mało autorów mainstreamowych próbuje swoich sił w science fiction. Mróz pokazuje, że można to zrobić z przytupem, choć nie bez potknięć.
Osobiście, słuchając tej historii, przypomniałem sobie wieczory spędzone nad klasyką gatunku, jak „Solaris” Lema, którą czytałem jeszcze na studiach, siedząc w małej kawalerence na krakowskim Kazimierzu. Tamta książka nauczyła mnie, jak głęboko można zanurzyć się w psychologiczne aspekty kontaktu z nieznanym. „Chór zapomnianych głosów” też dotyka motywu obcej cywilizacji i niezrozumiałej siły, która może czaić się w kosmosie, ale robi to w bardziej dynamiczny, sensacyjny sposób. To nie jest filozoficzna zaduma, a raczej rollercoaster emocji – i to mi się podobało, bo czasem po prostu chcę się dobrze bawić, słuchając audiobooka w drodze do pracy czy na wieczornym spacerze z psem.
Przejdźmy do sedna, czyli analizy treści. Kluczowym tematem jest tu izolacja – zarówno fizyczna, bo jesteśmy na statku w środku kosmicznej próżni, jak i emocjonalna, wynikająca z nieufności między ocalałymi. Mróz świetnie buduje napięcie, rzucając nas w sam środek zagadki: kto lub co stoi za masakrą na pokładzie? Czy to obca cywilizacja, nieznany byt, a może coś bardziej przyziemnego, jak zdrada? Ten motyw podejrzeń i niepewności między bohaterami przypomina mi trochę atmosferę z filmu „Obcy” – klaustrofobię i poczucie, że nigdzie nie jesteś bezpieczny. Do tego dochodzą dylematy moralne, które bohaterowie muszą rozstrzygać w ekstremalnych warunkach. Czy poświęcić jednego, by ratować resztę? Jak daleko można się posunąć, by przetrwać? To pytania, które zostają z nami długo po zakończeniu słuchania.
Nie można też pominąć tematu kriostazy, która jest tu nie tylko technologicznym gadżetem, ale też źródłem problemów – przedwczesne wybudzenie Håkona to punkt zwrotny całej historii. Dla mnie, jako fana popkultury, ten motyw przypomina trochę gry wideo typu „Dead Space”, gdzie technologia, która miała być wybawieniem, staje się przekleństwem. Mróz sprawnie łączy te elementy, tworząc świat, który jest zarówno fascynujący, jak i niepokojący. Zakończenie, o którym nie będę spoilerować, to prawdziwa bomba – nawet ja, człowiek, który przewidział twist w „Siódmym” Finchera, dałem się zaskoczyć.
A jak wypada „listening experience” pod względem technicznym? Krzysztof Plewako-Szczerbiński jako narrator to absolutny majstersztyk. Jego głos ma w sobie coś hipnotyzującego – potrafi oddać zarówno chłodny profesjonalizm naukowca, jak i narastającą panikę w obliczu zagrożenia. Słuchając, czułem, jakby ktoś opowiadał mi tę historię przy ognisku, tylko zamiast lasu wokół nas była kosmiczna otchłań. Szczególnie w momentach napięcia, kiedy bohaterowie odkrywają kolejne tajemnice, jego intonacja sprawia, że serce bije szybciej. Jakość dźwięku jest na najwyższym poziomie – żadnych szumów, zakłóceń, wszystko czyste i wyraźne, co w przypadku audiobooków jest kluczowe, zwłaszcza jeśli słuchasz w tramwaju czy na siłowni. Jeśli szukacie czegoś na długie godziny relaksu, ta „audiobook experience” to strzał w dziesiątkę. A jeśli gdzieś traficie na „audiobook free” w promocji, to nawet się nie zastanawiajcie – warto!
Oczywiście, nie wszystko jest idealne. Choć fabuła wciąga, momentami czuć, że Mróz stawia na akcję kosztem pogłębienia postaci. Håkon i Dija są interesujący, ale brak im czasem tej głębi, którą można by rozwinąć, zwłaszcza w tak długiej historii – prawie 15 godzin daje przecież sporo przestrzeni. Niektórzy mogą też zarzucić, że powieść opiera się na znanych schematach space opery, co dla wytrawnych fanów gatunku może być lekkim rozczarowaniem. Porównując do „Hyperiona” Simmonsa, gdzie każdy bohater ma swoją unikalną historię, tutaj czuję lekki niedosyt. Z drugiej strony, jeśli szukacie lekkiej, rozrywkowej lektury w klimatach science fiction, to „Chór zapomnianych głosów” spełni Wasze oczekiwania z nawiązką.
Porównując ten audiobook do innych dzieł, warto wspomnieć o polskim kontekście. Pamiętam, jak na moim podcaście omawiałem adaptacje literackie, takie jak „Wojna polsko-ruska” Doroty Masłowskiej, i zastanawiałem się, jak polscy twórcy radzą sobie z przenoszeniem nietypowych historii na inne media. „Chór zapomnianych głosów” ma ogromny potencjał na ekranizację – wyobraźcie sobie tę klaustrofobiczną atmosferę na dużym ekranie! Myślę, że w Polsce, gdzie fantastyka naukowa wciąż walczy o swoje miejsce w mainstreamie, takie tytuły jak ten mogą otworzyć drzwi dla nowych produkcji w tym gatunku.
Komu polecam ten audiobook? Jeśli lubicie „Obcego” czy „Martwą Strefę” Petera Wattsa, będziecie w siódmym niebie. To idealna propozycja dla fanów space opery, science fiction z dreszczykiem i wszystkich, którzy szukają historii pełnej zwrotów akcji. Świetnie sprawdzi się też jako towarzysz podróży – długie godziny w pociągu czy samochodzie mijają z tym tytułem w mgnieniu oka. Jeśli jednak oczekujecie głębokiej refleksji nad naturą człowieczeństwa, możecie poczuć się lekko zawiedzeni – to bardziej rozrywka niż filozoficzna zaduma.
Na koniec, chciałbym podzielić się osobistą refleksją. Słuchanie „Chóru zapomnianych głosów” przypomniało mi, dlaczego tak kocham literaturę – za możliwość podróży w miejsca, których nigdy nie zobaczę, i za emocje, które zostają z nami na długo. Jako bloger i podcaster często analizuję trendy w popkulturze, ale czasem po prostu chcę się zatopić w dobrej historii. Ten audiobook dał mi właśnie to – ucieczkę od codzienności i solidną dawkę adrenaliny. Mam nadzieję, że kolejne części serii rozwiną ten świat jeszcze bardziej, bo potencjał jest ogromny.
Do usłyszenia w kolejnej recenzji, a tymczasem – niech kosmos będzie z Wami! Tomasz Wiśniewski
Dodatkowe informacje
Autor | |
---|---|
Lektor | |
Język | Polski |
Długość | 14H 47min |