Four-Leaf Clover – Agnieszka Brückner audiobook – Romans pełen namiętności i tajemnic

Opis

Cześć, miłośnicy dobrych historii i audiobooków!

Kiedy po raz pierwszy usłyszałem o “Four-Leaf Clover” Agnieszki Brückner, pomyślałem: „O, kolejny romans, pewnie przewidywalny jak polskie lato – ciepły, ale bez większych niespodzianek”. Ale wiecie co? Myliłem się. I to bardzo. Ten audiobook, czytany przez Krzysztofa Polkowskiego, to prawdziwa perełka, która wciąga jak dobra kawa z rana – niby znasz smak, a jednak nie możesz się oderwać.

Zacznijmy od fabuły, bo to ona jest tu sercem wszystkiego. Faith Carver, nasza główna bohaterka, to kobieta, która mogłaby być jedną z nas – trochę zagubiona, trochę uparta, ale z charakterem, który nie pozwala jej się poddać. Jeden szalony weekend w Vegas, który miał być tylko wspomnieniem, nagle przewraca jej życie do góry nogami. Wyobraźcie sobie: pewnego dnia w pracy pojawia się facet, Ian Denmann, i mówi: „Hej, jesteśmy małżeństwem od sześciu lat”. Szok, niedowierzanie, a potem już leci lawina emocji. Co najlepsze, Faith nie może się rozwieść, bo jej ojciec startuje w kampanii prezydenckiej, a rodzina musi wyglądać jak z obrazka. Brzmi jak koszmar? Owszem, ale taki, od którego nie możesz się oderwać.

Pamiętam, jak kiedyś pisałem na blogu o bestsellerach w Polsce – szukałem wtedy odpowiedzi, co sprawia, że ludzie kochają takie historie. W “Four-Leaf Clover” znalazłem odpowiedź: to miks codzienności z odrobiną szaleństwa, podany w sposób, który sprawia, że czujesz się częścią tej opowieści. Faith i Ian to nie są papierowe postacie – oni żyją, kłócą się, kochają i walczą o swoje. A wszystko to w cieniu politycznych gierek i rodzinnych układów, które przypominają mi trochę polskie realia – niby wszyscy się uśmiechają, ale pod stołem trwa walka o władzę.

Teraz słówko o Krzysztofie Polkowskim, bo jego głos to coś, co wynosi ten audiobook na inny poziom. Jeśli słuchaliście kiedyś audiobooków i myśleliście, że narrator to tylko dodatek, to Polkowski udowadnia, że jest inaczej. Jego sposób czytania jest jak dobra przyprawa – nie przytłacza, ale podkreśla smak. Faith brzmi u niego jak kobieta z krwi i kości, a Ian ma w sobie tę mieszankę arogancji i uroku, która sprawia, że go nienawidzisz, a jednocześnie kibicujesz. Dynamika między nimi? Elektryzująca. Momentami miałem wrażenie, że słucham serialu audio, a nie książki – te dialogi, te emocje… To się czuje w kościach.

Co mnie szczególnie urzekło? To, jak Brückner bawi się schematami romansu. Jeśli myślicie, że to kolejna historia „od nienawiści do miłości” w stylu hollywoodzkim, to się zdziwicie. Tu nic nie jest oczywiste. Jest humor, jest napięcie, są zwroty akcji, które sprawiają, że mówisz: „No nie, serio?!”. Pamiętam, jak na moim podcaście porównywałem “Wojnę polsko-ruską” Doroty Masłowskiej do jej ekranizacji – tam też chodziło o to, by uchwycić ducha książki w innym medium. Tutaj Polkowski robi to samo: oddaje klimat Vegas, polityczne intrygi i chemię między bohaterami tak, że czujesz się, jakbyś tam był.

Nie jest to jednak audiobook bez wad. Momentami tempo trochę siada – zwłaszcza w wątkach politycznych, które mogłyby być krótsze. Nie każdy też kupi zakończenie, bo choć zaskakuje, to zostawia lekki niedosyt. Ale wiecie co? To jak z polskim bigosem – nie zawsze wszystko jest idealnie wymieszane, a i tak smakuje wybornie.

Porównując “Four-Leaf Clover” do innych romansów, powiedziałbym, że to taki miks “Zanim się pojawiłeś” Jojo Moyes z odrobiną “Dziewczyny z pociągu” Pauli Hawkins – jest tu i emocjonalna głębia, i nutka tajemnicy. Jeśli lubicie takie historie, gdzie miłość przeplata się z życiowymi komplikacjami, to będziecie w siódmym niebie. A słuchanie tego w formie audiobooka? To jak oglądanie filmu z zamkniętymi oczami – wyobraźnia pracuje na pełnych obrotach.

Dla kogo jest ten audiobook? Dla tych, co lubią historie z pazurem, gdzie romans to nie tylko westchnienia, ale i walka o swoje. Dla fanów dobrych narratorów, bo Polkowski to klasa sama w sobie. I dla tych, którzy szukają czegoś na długie wieczory – 14 godzin i 3 minuty mijają jak z bicza strzelił.

Słuchając tej historii, wróciłem myślami do czasów, gdy jako DJ puszczałem muzykę na studenckich imprezach. Tam też spotykałem ludzi takich jak Faith i Ian – pełnych sprzeczności, ale z iskrą, która przyciąga. “Four-Leaf Clover” to nie tylko romans, to opowieść o tym, jak przeszłość potrafi nas dopaść w najmniej spodziewanym momencie. I o tym, że czasem warto zaryzykować, nawet jeśli życie rzuca ci pod nogi same kłody.

Do usłyszenia przy kolejnej historii, która porwie nas w nieznane! Tomasz
Tomasz Wiśniewski