Hamish Macbeth i śmierć macho – M.C. Beaton audiobook – Kryminał z humorem, który wciąga jak szkocki wiatr!

Opis

Cześć, moi drodzy miłośnicy kultury popularnej!

Witajcie w kolejnej odsłonie moich audiobook-owych przygód! Dziś zabiorę Was w podróż do malowniczej szkockiej wioski Lochdubh, gdzie czeka na nas dwunasta część serii o przygodach posterunkowego Hamisha Macbetha. “Hamish Macbeth i śmierć macho” to kolejna perełka od M.C. Beaton, która udowadnia, że klasyczny kryminał może być nie tylko wciągający, ale i zabawny.

Zanim zagłębimy się w szczegóły, muszę Wam się do czegoś przyznać. Kiedy pierwszy raz sięgnąłem po serię o Hamishu Macbethu, byłem sceptyczny. Myślałem sobie: “Kolejny kryminał? Co nowego może mi zaoferować?”. Ale, o rany, jak bardzo się myliłem! Ta seria to istny rollercoaster emocji, a “Śmierć macho” to kolejny odcinek tej szalonej przejażdżki.

Fabuła kręci się wokół lokalnego macho, Randy’ego Duggana, który wyzywa naszego rudowłosego bohatera na pojedynek. Ale zanim dojdzie do starcia, Duggan zostaje znaleziony martwy. I tak oto Hamish wpada w tarapaty, musi oczyścić swoje imię i znaleźć mordercę. Brzmi znajomo? Może i tak, ale uwierzcie mi, sposób, w jaki Beaton prowadzi tę historię, jest absolutnie genialny.

Co mnie najbardziej urzekło w tej książce, to sposób, w jaki autorka łączy elementy klasycznego kryminału z humorem i lokalnymi szkockimi realiami. To trochę jak połączenie Agathy Christie z “Balamory” (pamiętacie tę uroczą szkocką serię dla dzieci?). Efekt? Wybuchowa mieszanka, która trzyma w napięciu i jednocześnie bawi do łez.

Słuchając tej audiobook-owej wersji, nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że to trochę jak słuchanie starego, dobrego radia. Wiecie, tego typu audycji, przy których nasi rodzice i dziadkowie spędzali wieczory? To uczucie nostalgii, połączone z nowoczesną formą audiobooka, tworzy naprawdę wyjątkowe doświadczenie.

A skoro już o słuchaniu mowa, nie mogę nie wspomnieć o genialnej interpretacji Krzysztofa Gosztyły. Ten człowiek to istny czarodziej głosu! Sposób, w jaki oddaje charakter poszczególnych postaci, jest po prostu mistrzowski. Jego szkocki akcent może nie jest idealny, ale hej, to część uroku! Słuchając go, czułem się, jakbym siedział w przytulnym pubie w Lochdubh, sącząc whisky i podsłuchując lokalne plotki.

Pamiętam, jak kiedyś prowadziłem podcast o adaptacjach książek. Gdybym miał porównać serię o Hamishu Macbethu do jakiegoś serialu, powiedziałbym, że to taki “Midsomer Murders

To tyle na dziś! Trzymajcie się ciepło i do usłyszenia przy kolejnej recenzji. Wasz Tomasz, zawsze gotowy na kolejną literacką przygodę!
Tomasz Wiśniewski