Jak żyć z lękiem. Poradnik doktora Nerwicy – Marcin Matych audiobook – Oswój lęk, odzyskaj spokój

Opis

Cześć, wy wszyscy, którzy lubicie zanurzyć się w audiobookach i pogadać o życiu!

No więc słuchajcie, ostatnio wpadł mi w ręce – a raczej w uszy – audiobook “Jak żyć z lękiem. Poradnik doktora Nerwicy” Marcina Matycha. 7 godzin i 14 minut, które spędziłem z głosem autora (bo sam sobie narrację ogarnął), to była podróż pełna emocji, refleksji i – nie będę owijał w bawełnę – chwilami lekkiego zmęczenia. Ale wiecie co? Jeśli szukacie czegoś, co rzuci wam nowe światło na ten cały lęk, co czasem ściska za gardło, to warto się w to wgryźć. Matych, znany w sieci jako Doktor Nerwica, nie tylko opowiada, jak sobie z tym radzić, ale wręcz zaprasza do gry – dosłownie, „Gra o trochę lepsze życie”. I powiem wam, że ten pomysł kupił mnie od pierwszych minut.

Zacznijmy od tego, że lęk to dla mnie temat bliski jak stary kumpel, co czasem wpada bez zapowiedzi i rozwala ci dzień. Pamiętam, jak kiedyś, pisząc na blogu o bestsellerach w Polsce, próbowałem rozgryźć, co ludzi ciągnie do takich historii. Serie o czasach postkomunistycznych pokazały mi, że lubimy opowieści, które tłumaczą nam świat – ale muszą być podane z jajem, po naszemu. I tu Matych trafia w punkt. Jego audiobook to nie suchy poradnik, tylko coś, co brzmi, jakby doktor usiadł z tobą przy kawie i mówił: „Słuchaj, stary, lęk to nie wyrok, to informacja. Zróbmy z tego użytek”. Prosty język, zero zadęcia, a przy tym masa wiedzy – to się czuje, że gość wie, o czym mówi, bo sam z pacjentami to przerabiał.

Sama treść? No, jest o czym gadać. Matych rozkłada lęk na czynniki pierwsze – tłumaczy, skąd się bierze, jak działa i dlaczego czasem czujemy się, jakby świat miał się zaraz zawalić. Te 25-30% Polaków z nerwicą, o których wspomina, to nie są jakieś wydumane statystyki – to my, nasi kumple, rodzina. Pandemia, wojna, inflacja – kto by się nie zestresował? Autor proponuje podejście holistyczne: nie chodzi o to, żeby lęk wyciąć jak chwast, tylko żeby go oswoić. Jego „Gra o trochę lepsze życie” to taki zestaw zasad i trików, które pomagają ogarnąć codzienność. Wyobraźcie sobie: Kapitanka, Mnich i Robotnik – trójka wymyślonych kumpli, którzy prowadzą cię przez ten cały bałagan w głowie. Brzmi dziwnie? Może trochę, ale jak już się w to wciągniesz, zaczynasz łapać, o co chodzi.

A jak to brzmi jako audiobook? Matych ma głos, który budzi zaufanie – ciepły, spokojny, ale z takim ludzkim pazurem. Nie jest to profesjonalny lektor z teatralnym zacięciem, co dla mnie akurat działa na plus. Czujesz, że to on, autentyczny gość, a nie ktoś, kto czyta z kartki za kasę. Produkcja od Agory też trzyma poziom – czysty dźwięk, bez szumów, wszystko klarowne. Słychać, że to nie jest tani skok na kasę, tylko coś, w co włożono serce. Choć przyznam, że te 7 godzin mogłoby być ciut krótsze – momentami czułem, że doktor za bardzo się rozgadał, a ja już chciałem przejść do konkretów.

Co mi się najbardziej wryło w pamięć? Chyba to, jak Matych mówi o lęku jako o „śmierci za życia”. To mnie trafiło, bo sam miałem kiedyś taki okres, że bałem się wyjść z domu. Siedziałem wtedy nad podcastem o “Wojnie polsko-ruskiej” – wiecie, tym filmie na podstawie książki Masłowskiej – i analizowałem, jak reżyser przełożył chaos książki na ekran. Tam był podobny vibe: lęk, niepewność, ale i szukanie sensu. Matych robi coś podobnego – bierze ten chaos w głowie i próbuje go uporządkować. Nie zawsze idealnie, ale jednak daje ci narzędzia, żebyś sam mógł się ogarnąć.

Mocne strony? Przede wszystkim nadzieja. Słuchasz i czujesz, że nie jesteś sam z tym bajzlem. Matych nie udaje, że ma magiczną różdżkę, ale pokazuje, że da się żyć lepiej – krok po kroku. Dla bliskich „lękowców” to też skarb, bo tłumaczy, jak wspierać, zamiast rzucać banały typu „weź się w garść”. No i ten prosty, obrazowy styl – jak rozmowa z kumplem, a nie wykład na uniwerku. Słabe strony? Niektórym może nie podejść ta „drużyna zdrowa” z Kapitanką i resztą – dla mnie to było spoko, ale czytałem recenzje, że ludzie się gubili albo觉得 to naciągane. Plus, momentami za dużo wodolejstwa – zwłaszcza w środku, gdzie akcja trochę siada.

Porównując do innych książek o rozwoju osobistym, “Jak żyć z lękiem” ma w sobie coś unikalnego. Nie jest to mindfulness w stylu „medytuj i będzie git”, ani CBT z tabelkami do wypełnienia. To bardziej taka polska, swojska opowieść o radzeniu sobie z życiem – trochę jak pogaduchy przy ognisku. Jeśli lubicie poradniki typu “Sztuka prostoty” albo “Esencjalista”, to tu znajdziecie inny klimat, ale równie inspirujący.

Komu polecam? Na pewno tym, co sami zmagają się z nerwicą – audiobook daje kopa, żeby coś zmienić. Ale też każdemu, kto chce zrozumieć, co się dzieje w głowie kogoś bliskiego. Nawet jeśli myślicie, że was to nie dotyczy, warto posłuchać, bo – jak mówi Matych – lęk to temat, o którym za mało gadamy. A szkoda, bo w Polsce mamy o czym opowiadać.

Słuchając tego, przypomniałem sobie, jak kiedyś na blogu pisałem o tym, czego ludzie szukają w książkach. Dla mnie “Jak żyć z lękiem” to taka mieszanka – praktyczna wiedza podana w sposób, który nie przytłacza. Może nie jest to arcydzieło na miarę Tokarczuk, ale w kategorii „audiobook experience” daje radę. I wiecie co? Po tych 7 godzinach czuję się, jakby ktoś mnie klepnął po ramieniu i powiedział: „Dasz radę, stary”. A to już coś.

To co, gramy w tę grę o lepsze życie? Do usłyszenia przy kolejnym audiobooku – trzymajcie się ciepło, Tomek Wiśniewski.
Tomasz Wiśniewski