Kochanek z piekła rodem – Melisa Bel audiobook – Namiętność, która rozpala zmysły

Opis

Drodzy miłośnicy literackich podróży, zwłaszcza tych z dreszczykiem romansu i nutą historycznej intrygi,

Gdy tylko usłyszałam o “Kochanku z piekła rodem” Melisy Bel, od razu przypomniały mi się długie wieczory spędzone na lekturze powieści Jane Austen i sióstr Brontë, gdy jako studentka odkrywałam magię romansu osadzonego w historycznych realiach. Tym razem jednak, dzięki interpretacji Jacka Draguna, miałam okazję doświadczyć tej historii w zupełnie nowy sposób – poprzez audiobook, który okazał się prawdziwą ucztą dla zmysłów.

Fabuła, w której niesforna Hazel Brown przebiera się za damę z wyższych sfer, by zbliżyć się do tajemniczego lorda Blake’a Coventry’ego, od razu przywiodła mi na myśl pewne wspomnienie z czasów moich studiów. Pamiętam, jak analizowaliśmy na seminarium motyw przebrania i zamaskowanej tożsamości w literaturze romantycznej – od “Ślubów panieńskich” Fredry po współczesne romanse historyczne. Melisa Bel zręcznie wykorzystuje ten klasyczny schemat, nadając mu jednak świeżość poprzez żywiołową osobowość Hazel i jej niekonwencjonalne podejście do życia.

Co szczególnie urzekło mnie w tej powieści, to sposób, w jaki autorka balansuje między romantycznym napięciem a lekkim, często autoironicznym humorem. Scena, w której Hazel składa lordowi Coventry’emu ową „nietypową propozycję”, a potem znika jak kamfora, przypominała mi nieco zabawne sytuacje z „Dumy i uprzedzenia”, choć z wyraźnie współczesnym, śmielszym wydźwiękiem. Ta mieszanka tonów – od frywolnego do głęboko emocjonalnego – stanowi prawdziwą siłę tej opowieści.

Jacek Dragun jako narrator okazał się strzałem w dziesiątkę. Jego głos, niczym starannie dobrane wino, idealnie komponuje się z atmosferą powieści – ma tę właściwą dozę szlachetności, by oddać arystokratycznego ducha lorda Coventry’ego, ale i wystarczająco dużo swobody, by oddać temperament Hazel. Szczególnie urzekło mnie, jak z gracją przechodził między różnymi rejestrami językowymi – od wyrafinowanej mowy wyższych sfer po bardziej potoczne wypowiedzi bohaterów ze stajni. To prawdziwy majstersztyk aktorski, który dodaje audiobookowi dodatkowej warstwy interpretacyjnej.

Analizując warstwę językową, muszę przyznać, że Melisa Bel wykazała się niemałą zręcznością stylistyczną. Jej dialogi są żywe i pełne charakteru, a narracja – choć miejscami lekko anachroniczna jak na rzekomo historyczne realia – płynie z wdziękiem. Przyznam jednak, że jako osoba wrażliwa na historyczne detale, momentami miałam lekkie wątpliwości co do spójności świata przedstawionego. Ale cóż – jak mawiała moja profesor od literatury romantycznej: „W romansie liczy się przede wszystkim siła uczuć, a nie kronikarska dokładność”.

Porównując „Kochanka z piekła rodem” do innych pozycji na rynku, widzę wyraźne podobieństwa do twórczości Julii Quinn czy Tesy Dare – zwłaszcza w sposobie łączenia historycznego sztafażu z współczesną wrażliwością. Jednakże Melisa Bel dodaje do tej mieszanki wyraźnie polski pierwiastek – pewną dozę nostalgii i tęsknoty, która przypomina mi najlepsze tradycje naszej rodzimej literatury romantycznej.

Dla kogo będzie ten audiobook idealny? Z pewnością dla tych, którzy szukają lekkiej, ale nie pozbawionej głębi rozrywki na długie jesienne wieczory. Dla miłośników historii o przebieraniu się i ukrywaniu tożsamości. Dla słuchaczy ceniących sobie doskonałą interpretację lektorską. I wreszcie – dla wszystkich, którzy wierzą, że czasem warto zaryzykować, by zdobyć to, czego się naprawdę pragnie, nawet jeśli wymaga to włożenia… męskiego przebrania.

Poziom produkcji audiobooka zasługuje na uznanie – dźwięk jest czysty, dobrze zbalansowany, a tempo narracji idealnie dopasowane do charakteru powieści. To ważne, bo jak często przekonywałam się podczas moich literackich podróży, nawet najlepsza historia może stracić, jeśli forma jej przekazu nie jest dopracowana. Tutaj nie ma tego problemu – Storybox stanął na wysokości zadania.

Czy są jakieś słabe strony? Hm… Może tylko to, że czasem miałam ochotę na jeszcze więcej historycznych smaczków, więcej szczegółów z epoki, które mogłyby uczynić ten świat jeszcze bardziej namacalnym. Ale to już naprawdę drobiazg w obliczu ogólnej przyjemności, jaką dało mi obcowanie z tą historią.

Z literackim pozdrowieniem, pozostając w aurze romantycznych uniesień, Wasza Zofia Kowalska