Letnia propozycja – Vi Keeland audiobook – Gorąca historia miłosna na jedno lato

Opis

Drodzy miłośnicy literatury, którzy znajdują ukojenie w szumie słów płynących z głośników,

Kiedy po raz pierwszy sięgnęłam po audiobook “Letnia propozycja” Vi Keeland, w tłumaczeniu Karoliny Bochenek, wydany przez Wydawnictwo Kobiece i narrated przez Artura Ziajkiewicza, nie spodziewałam się, że czeka mnie podróż tak pełna emocji – zarówno tych rozgrzewających serce, jak i tych, które zostawiają lekki niedosyt. Jako krytyczka literacka, która od lat zanurza się w meandrach współczesnej prozy, zwłaszcza tej z kobiecym pazurem, od razu wyczułam, że ta historia ma w sobie coś więcej niż tylko letni romans. To opowieść o ulotności, o tym, jak szybko potrafimy się zakochać, i o tym, jak trudno czasem zapomnieć – a wszystko to podane w rytmie hokejowych krążków i letnich uniesień.

Powieść Keeland przeniosła mnie w czasy, gdy sama, jeszcze jako studentka literatury na uniwersytecie, spędzałam wakacje nad mazurskimi jeziorami, próbując zrozumieć, dlaczego niektóre historie zostają z nami na zawsze. Pamiętam, jak kiedyś, podczas jednej z takich letnich eskapad, siedziałam nad brzegiem jeziora z książką w ręku, a w tle słychać było śmiech przyjaciół i plusk wody. “Letnia propozycja” przywołała ten nastrój – beztroskę, ale i świadomość, że wszystko ma swój kres. Georgia, główna bohaterka, to kobieta, która mogłaby być jedną z nas – niezależna, ale szukająca w życiu czegoś więcej. Jej spotkanie z Maksem, hokejową gwiazdą o szelmowskim uśmiechu, to nie tylko klasyczna randka w ciemno, ale też metafora życia – czasem to, co nieplanowane, okazuje się najpiękniejsze.

Sama fabuła jest jak dobrze zaparzona herbata z dodatkiem mięty – orzeźwiająca, ale nie brak jej głębi. Keeland, mistrzyni współczesnego romansu, potrafi tkać historie, które są jednocześnie lekkie i nasycone emocjami. W “Letniej propozycji” mamy wszystko, czego oczekujemy od literatury erotyczno-romantycznej: chemię między bohaterami, dialogi, które iskrzą jak letnie ognisko, i sceny, które rozpalają wyobraźnię. Max proponuje Georgii układ – lato pełne namiętności bez zobowiązań. Brzmi jak przepis na katastrofę, prawda? A jednak autorka zgrabnie pokazuje, że nawet w takich historiach jest miejsce na refleksję. To, co wyróżnia tę książkę, to sposób, w jaki Keeland bawi się motywem czasu – miłość z datą ważności to coś, co znamy z życia, a ona ubiera to w słowa z wdziękiem i wyczuciem.

Przejdźmy jednak do samego audiobooka, bo przecież doświadczenie słuchania to coś więcej niż tylko treść. Artur Ziajkiewicz, narrator tej opowieści, wnosi do niej energię, która idealnie współgra z dynamiką historii. Jego głos jest głęboki, ciepły, ale ma w sobie nutę zadziorności – dokładnie taką, jakiej oczekiwalibyśmy od Maksa, gwiazdy hokeja. Słuchając jego interpretacji, można niemal zobaczyć, jak krążek śmiga po lodzie, a trybuny szaleją. Ziajkiewicz świetnie oddaje emocje bohaterów, szczególnie w momentach napięcia – czy to na lodowisku, czy w intymnych rozmowach Georgii i Maksa. Jakość dźwięku jest bez zarzutu, a dziewięć godzin i dwadzieścia cztery minuty mijają jak dobrze spędzony letni wieczór – ani się obejrzysz, a już chcesz więcej.

Nie mogę jednak przemilczeć pewnego zgrzytu, który zauważyłam, a który podzielają inni słuchacze – w recenzjach na portalach takich jak Lubimyczytać.pl czy Audioteka często pojawiają się głosy niezadowolenia związane z narracją kobiecą. Choć w opisie nie wspomniano o drugim narratorze, niektóre opinie wskazują na obecność lektorki, której interpretacja budzi kontrowersje. „Głos jakby czytała pięcioletnia dziewczynka” – pisze jedna z użytkowniczek. „Infantylny, przesłodzony” – dodaje inna. Jeśli faktycznie w audiobooku pojawia się kobiecy głos, który nie został wymieniony w oficjalnych materiałach, to rzeczywiście może to być problem. Sama, słuchając Ziajkiewicza, nie miałam takich odczuć, ale te komentarze dają do myślenia. Być może Wydawnictwo Kobiece powinno przyjrzeć się doborowi narratorów, bo w tego typu literaturze intonacja i barwa głosu są równie ważne jak słowa na stronie.

Mimo tych potencjalnych mankamentów, “Letnia propozycja” jako audiobook ma w sobie coś magnetycznego. To nie tylko historia miłosna, ale i opowieść o tym, jak radzimy sobie z końcem – lata, związku, beztroski. Porównując ją do innych romansów Vi Keeland, jak choćby “Bossman” czy “Egomaniac”, widzę, że autorka konsekwentnie buduje swoje historie wokół silnych, niezależnych kobiet i mężczyzn, którzy pozornie są zbyt pewni siebie, a w głębi duszy skrywają wrażliwość. W polskim kontekście przypomina mi to trochę prozę Katarzyny Grocholi – choć bez tej charakterystycznej dla niej goryczy – albo lżejsze utwory Agnieszki Lingas-Łoniewskiej.

Komu poleciłabym ten audiobook? Na pewno tym, którzy szukają czegoś na letni wieczór – niezależnie od pory roku – i lubią historie, które łączą romantyzm z odrobiną pikanterii. To idealna propozycja dla fanów gatunku erotycznego, ale też dla tych, którzy cenią sobie dobrze opowiedziane historie o relacjach. Jeśli szukacie darmowego audiobooka, warto sprawdzić platformy takie jak Legimi czy Audioteka – czasem oferują one takie perełki w ramach promocji. Sama, jako krytyczka, doceniam w tej książce nie tylko treść, ale i sposób, w jaki została podana – z pasją i wyczuciem, mimo drobnych potknięć.

Słuchając “Letniej propozycji”, przypomniała mi się rozmowa, którą kiedyś przeprowadziłam z pewną polską autorką podczas warsztatów literackich. Mówiła, że współczesna literatura to lustro, w którym odbijają się nasze tęsknoty i lęki. Keeland robi to zgrabnie – pokazuje, że miłość, nawet ta z góry skazana na koniec, może być warta przeżycia. I choć nie jest to dzieło, które zmieni oblicze literatury, to z pewnością audiobook, który zostaje w pamięci – jak zapach lata unoszący się nad wodą.

Z literackim ukłonem i nadzieją na kolejne słuchowiska pełne emocji, Zofia Kowalska