Małe Końce Świata – Justyna Mazur audiobook – Podróż przez życie, które boli i leczy
Próbka audiobooka
Posłuchaj próbki, aby poczuć opowieść.
Zanurz się w poruszającą opowieść Justyny Mazur, która jako autorka i narratorka prowadzi nas przez “Małe Końce Świata”. To intymna podróż przez jedenaście rozdziałów życia – od rozstań i śmierci bliskich, po odkrywanie siebie w relacjach z Bogiem czy rodzicami. Każdy koniec świata, jak cios lub przebudzenie, odbija się echem w Twojej historii. Słuchając, poczujesz się, jakbyś szedł ramię w ramię z autorką przez mrok i światło, w ciszy własnego pokoju. Idealne dla tych, którzy lubią literaturę obyczajową z głębią. Odkryj “Małe Końce Świata” i rozpocznij darmowe doświadczenie słuchania na ezaudioksiazki.pl już dziś.
Opis
Drodzy miłośnicy literatury, szczególnie ci, którzy szukają w książkach nie tylko rozrywki, ale i głębszego zrozumienia ludzkich doświadczeń,
Gdy po raz pierwszy sięgnęłam po audiobook „Małe Końce Świata” Justyny Mazur, nie spodziewałam się, że ta podróż przez jedenaście rozdziałów życia autorki tak głęboko mną wstrząśnie. Jako krytyczka literacka, która na co dzień analizuje warstwę językową i konstrukcję narracji, tym razem dałam się porwać emocjom, które płynęły prosto z głosu samej autorki. To rzadkie doświadczenie, gdy narratorka jest jednocześnie bohaterką swojej opowieści, a jej głos – ciepły, spokojny, momentami drżący od niewypowiedzianych łez – staje się mostem między słuchaczem a tekstem.
„Małe Końce Świata” to zbiór opowieści o momentach, które autorka nazywa właśnie „końcami świata”. Nie są to jednak wielkie kataklizmy, znane z nagłówków gazet, ale osobiste apokalipsy – rozstania, śmierć bliskich, toksyczne związki, ale też wewnętrzne przemiany, rewizje poglądów czy trudne rozmowy z samą sobą. Mazur pisze (i mówi) o tych doświadczeniach z niezwykłą szczerością, bez lukrowania rzeczywistości, ale też bez nadmiernego dramatyzmu. Jej narracja jest jak rozmowa z przyjaciółką, która nie boi się pokazać swoich blizn, ale też nie chce wzbudzać litości.
Jako osoba, która sama badała polską literaturę kobiecą, widzę w „Małych Końcach Świata” kontynuację ważnej tradycji – od Marii Kuncewiczowej po współczesne pisarki jak Joanna Bator. To literatura, która nie boi się mówić o kobiecej perspektywie, o cierpieniu, ale też o sile, jaka rodzi się z przeżytych traum. Mazur wpisuje się w ten nurt, ale robi to po swojemu: bez patosu, za to z dużą dozą autoironii i dystansu do samej siebie. Jej opowieść o dorastaniu w cieniu „bardzo polskich traum”, jak to ujęła jedna ze słuchaczek, rezonuje szczególnie w naszym kraju, gdzie tak często dziedziczymy rodzinne dramaty jak niechciany spadek.
Warstwa dźwiękowa tego audiobooka to osobny temat. Justyna Mazur jako narratorka ma dar, który nie każdemu autorowi jest dany – potrafi czytać własny tekst tak, że słychać w nim wszystkie emocje, ale nie wpada przy tym w melodramatyczną przesadę. Jej głos jest jak dobry szwedzki design – prosty, funkcjonalny, ale ciepły i przyjazny. Szczególnie poruszyły mnie fragmenty, w których opowiada o relacji z ojcem – słychać wtedy całą gamę uczuć: od dziecięcej miłości, przez rozczarowanie, po dorosłe zrozumienie. To właśnie w takich momentach audiobook okazuje się medium idealnym dla tej opowieści – żadna lektura „na głos” profesjonalnego lektora nie oddałaby tych niuansów.
Z literackiego punktu widzenia warto zwrócić uwagę na strukturę książki. Jedenaście rozdziałów to jedenaście „końców świata”, ale też jedenaście początków czegoś nowego. Mazur stosuje tu ciekawy zabieg – zamiast linearnej narracji, mamy raczej impresjonistyczny collage wspomnień, gdzie chronologia jest drugoplanowa, a najważniejsze są emocje i refleksje. To przypomina nieco technikę „stream of consciousness”, o której pisałam w kontekście współczesnej prozy polskiej. Efekt jest taki, że słuchacz (a raczej słuchaczka, bo to zdecydowanie książka skierowana do kobiet) ma wrażenie uczestniczenia w intymnym procesie przepracowywania traum, a nie tylko poznawania cudzej biografii.
Nie sposób nie wspomnieć o języku, którym posługuje się autorka. To polszczyzna żywa, pełna potocznych zwrotów („wychodziłam z siebie”, „łapałam się na tym”), ale też momentami poetycka („żałoba to nie stan, to krajobraz”). Mazur świetnie operuje kontrastami – zderza ze sobą powagę i humor, patos i autoironię. W efekcie nawet najtrudniejsze fragmenty nie przytłaczają, a całość czyta się (a właściwie słucha) z dziwnym poczuciem ulgi – jakby autorka mówiła: „tak, to było straszne, ale przetrwałam, a ty też możesz”.
Dla mnie, jako krytyczki, szczególnie cenne są te fragmenty, w których Mazur opisuje proces twórczy – jak pisanie stało się dla niej formą terapii, jak słowa pomagały jej uporządkować chaos doświadczeń. To rzadki przypadek, gdy autor tak otwarcie mówi o tym, że literatura może być narzędziem samopoznania i leczenia ran. W dobie, gdy tak wiele mówi się o „literaturze terapeutycznej”, „Małe Końce Świata” są najlepszym przykładem, jak to może działać w praktyce – bez psychologicznego żargonu, za to z literacką maestrią.
Oczywiście, nie jest to książka idealna. Momentami można odnieść wrażenie, że niektóre wątki zasługiwały na bardziej pogłębioną analizę (np. relacja z matką), a struktura „kolażu” czasami utrudnia śledzenie chronologii zdarzeń. Ale może właśnie w tym tkwi siła tej opowieści – że jak w życiu, niektóre historie pozostają niedopowiedziane, niektóre pytania bez odpowiedzi.
Porównując „Małe Końce Świata” do innych podobnych pozycji na polskim rynku (jak wspomniana już Nosowska czy de Barbaro), Mazur wyróżnia się właśnie tym połączeniem literackości i autentyzmu. To nie jest ani czysta autobiografia, ani powieść inspirowana prawdziwymi wydarzeniami – to raczej „literatura faktu duszy”, jak to ujęła jedna z recenzentek. I w formie audiobooka, czytanego własnym głosem, ta formuła działa wyjątkowo dobrze.
Komu poleciłabym ten audiobook? Przede wszystkim kobietom, które szukają w literaturze nie tylko rozrywki, ale i zrozumienia własnych doświadczeń. Ale też wszystkim, którzy interesują się współczesną polską prozą autobiograficzną – jako przykład, jak można pisać o trudnych sprawach bez taniej sensacji, za to z literacką klasą. I wreszcie – tym, którzy doceniają audiobooki nie jako „gorszą” formę książki, ale jako odrębne dzieło sztuki, gdzie głos narratorski staje się integralną częścią przekazu.
Po przesłuchaniu „Małych Końców Świata” zostałam z dziwnym uczuciem – jakbym nie tylko poznała cudzą historię, ale i lepiej zrozumiała własne „małe apokalipsy”. I chyba właśnie o to chodzi w dobrej literaturze – żeby nas poruszyć, ale też zostawić z poczuciem, że nawet po końcu świata zawsze zaczyna się coś nowego.
Z literackim pozdrowieniem,
Zofia Kowalska
Dodatkowe informacje
Autor | |
---|---|
Lektor | |
Język | Polski |
Długość | 6H 52min |