Pięć odcieni miłości – Karolina Wilczyńska audiobook – Wzruszająca podróż przez serca pięciu kobiet

Opis

Cześć, moi drodzy miłośnicy kultury pop!

Dzisiaj mam dla Was coś specjalnego – audiobook, który idealnie wpasowuje się w nasz współczesny, zabiegany świat. “Pięć odcieni miłości” Karoliny Wilczyńskiej to książka, która trafiła w moje ręce (a właściwie do moich uszu) w idealnym momencie. Wyobraźcie sobie: siedziałem w korku na zakorkowanej warszawskiej Trasie Łazienkowskiej, słuchając jak pięć kobiet ucieka od walentynkowego szaleństwa. Ironia? Być może. Ale to właśnie wtedy zdałem sobie sprawę, jak bardzo potrzebujemy takich historii w naszym codziennym życiu.

Zacznijmy od tego, że pomysł na fabułę jest świetny. Jagoda, 43-letnia programistka (już widzę, jak oczy moich czytelników z branży IT się zapalają), kupuje dom na wsi i zaprasza cztery obce kobiety na weekend. Brzmi jak początek kiepskiego horroru, prawda? Ale nie dajcie się zwieść – to początek czegoś znacznie głębszego.

Pamiętam, jak kiedyś na moim blogu analizowałem fenomen polskich powieści osadzonych w rzeczywistości post-PRL. “Pięć odcieni miłości” to coś zupełnie innego – to książka o tu i teraz, o kobietach, które mierzą się z współczesnymi problemami. I wiecie co? To cholernie odświeżające.

Wilczyńska stworzyła pięć bardzo różnych postaci, każda z własną historią i bagażem doświadczeń. Mamy tu Mirellę, Hannę, Elwirę i Wiktorię – kobiety z różnych światów, które początkowo trzymają się na dystans. Ale jak to w życiu bywa (i jak to zwykle w dobrych książkach się dzieje), okoliczności zmuszają je do zbliżenia się do siebie.

Co mnie najbardziej urzekło? Autentyczność dialogów i sytuacji. Słuchając tego audiobooka, miałem wrażenie, że podsłuchuję prawdziwe rozmowy. To przypomniało mi o jednym z odcinków mojego podcastu, w którym rozmawiałem o sztuce tworzenia wiarygodnych postaci w literaturze. Wilczyńska zdecydowanie opanowała tę sztukę do perfekcji.

Teraz przejdźmy do kwestii technicznej – samego audiobooka. Karolina Kalina, narratorka, wykonała kawał dobrej roboty. Jej głos jest przyjemny dla ucha, a co najważniejsze – potrafi dostosować ton i tempo do sytuacji. Kiedy akcja przyspiesza, jej narracja staje się bardziej dynamiczna. Kiedy bohaterki prowadzą intymne rozmowy, jej głos staje się cichy i pełen emocji. To jak dobry DJ (a wierzcie mi, wiem co mówię) – wie, kiedy podkręcić tempo, a kiedy zwolnić.

Jakość dźwięku jest na wysokim poziomie. Nie ma tu irytujących szumów czy trzasków, które czasami psują przyjemność słuchania. Możecie spokojnie założyć słuchawki i zanurzyć się w tej historii, czy to w korku, czy na siłowni, czy leżąc w wannie (tylko uważajcie, żeby nie upuścić telefonu do wody!).

Ale żeby nie było tak różowo – mam też kilka uwag. Po pierwsze, tempo akcji. Początkowo historia rozwija się dość wolno. Rozumiem, że autorka chciała nas zapoznać z postaciami, ale momentami miałem wrażenie, że akcja nieco się wlecze. Na szczęście, gdy już bohaterki zaczynają się otwierać, historia nabiera rozpędu.

Po drugie, niektóre wątki wydają się nieco przewidywalne. Jako ktoś, kto analizuje trendy w popkulturze, mogłem przewidzieć niektóre zwroty akcji. Ale może to jest właśnie urok tego typu literatury? Czasami potrzebujemy czegoś znajomego, co nas uspokoi i da poczucie komfortu.

Teraz pytanie, które pewnie nurtuje wielu z Was – czy warto sięgnąć po ten audiobook? Moja odpowiedź brzmi: zdecydowanie tak. “Pięć odcieni miłości” to nie jest kolejna lekka, romantyczna komedia. To głębsza historia o przyjaźni, samoakceptacji i odwadze do zmian. To opowieść o kobietach, które mimo przeciwności losu znajdują siłę, by walczyć o swoje szczęście.

Jeśli lubicie książki Katarzyny Grocholi czy Małgorzaty Kalicińskiej, to “Pięć odcieni miłości” będzie idealnym wyborem. To jak spotkanie z dobrymi przyjaciółkami – czasem śmiejecie się do rozpuku, a czasem ocieracie łzę wzruszenia.

A teraz ciekawostka dla fanów crossoverów kulturowych. Wyobraźcie sobie, że ta historia zostałaby przeniesiona na ekran. Kogo widzielibyście w rolach głównych? Ja osobiście widzę tu potencjał na świetny polski serial – coś w stylu “Przyjaciółek

Trzymajcie się, moi drodzy poszukiwacze kulturowych perełek! Do usłyszenia przy kolejnej recenzji!
Tomasz Wiśniewski