Rywale – Vi Keeland audiobook – Namiętność silniejsza niż nienawiść

Opis

Cześć, miłośnicy dobrych historii i emocji, które zostają z Wami długo po zamknięciu książki! Tomasz Wiśniewski tu, wasz przewodnik po świecie literackich uniesień i audiobookowych doznań.

Gdy tylko zobaczyłem nowość od Vi Keeland w ofercie Papierowych Serc, od razu wiedziałem, że to musi być coś specjalnego. ‘Rywale’ to jedna z tych powieści, które obiecują nie tylko gorącą erotykę, ale przede wszystkim emocjonalną huśtawkę na linie dziedziczonej nienawiści i nieoczekiwanej namiętności. I muszę przyznać – nie zawiodłem się.

Historia dwóch zwaśnionych rodzin, których konflikt sięga czasów dziadków, to fabularny majstersztyk. Vi Keeland, znana z umiejętności tkania skomplikowanych relacji międzyludzkich, tym razem postawiła na motyw odwiecznej rywalizacji, który od razu przywodzi na myśl ‘Romea i Julię’ w wersji dla współczesnego czytelnika. Tyle że zamiast Werony mamy tu luksusowy hotel, a zamiast młodzieńczego zauroczenia – dojrzałą, pełną pasji walkę między dwojgiem ludzi, którzy powinni się nienawidzić, a jednak…

Co mnie szczególnie urzekło, to sposób, w jaki autorka gra na kontrastach. Ogień i woda – to nie tylko metafora, ale żywy opis chemii między głównymi bohaterami. Weston i jego rywalka (której imienia nie zdradzę, by nie psuć Wam przyjemności odkrywania) to postaci tak różne, a jednak idealnie do siebie pasujące, że ich każda scena razem to prawdziwa literacka uczta.

Przechodząc do warstwy audiobookowej – mamy tu prawdziwą gratkę dla miłośników dobrej narracji. Artur Barczyński, którego głos pamiętam jeszcze z czasów, gdy recenzowałem ‘Króla’ Szczepana Twardocha, po raz kolejny udowadnia, że jest mistrzem męskiej narracji. Jego Weston to postać z krwi i kości – słychać w głosie zarówno hardość, jak i tę ukrytą wrażliwość, która czyni go tak interesującym. Z kolei Karina Kruk, choć – jak zauważyła część recenzentów – nie wszystkim przypadła do gustu, moim zdaniem znakomicie oddaje emocjonalną złożoność żeńskiej protagonistki. Może nie jest to perfekcyjna interpretacja, ale na pewno pełna autentyzmu.

Słuchając ‘Rywali’, nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że to trochę jak obserwowanie dobrego serialu na Netflixu – dynamiczne dialogi, wyraziści bohaterowie, sceny, które zapadają w pamięć. To właśnie ta ‘serialowość’ narracji sprawia, że audiobook pochłania się w ekspresowym tempie. Te 8 godzin i 30 minut minęło mi jak z bicza strzelił!

Dla mnie, jako wielbiciela analizowania popkulturowych trendów, ‘Rywale’ to ciekawy przypadek książki, która świetnie wpisuje się w obecne zainteresowanie skomplikowanymi relacjami rodzinnymi (patrz sukces ‘Succession’ czy ‘Dynastii’). Tyle że tutaj mamy wszystko okraszone solidną dawką romantycznego napięcia. To nie jest literatura wysoka, ale za to jaka skuteczna w swoim gatunku!

Jeśli miałbym wskazać jakieś mankamenty, to może tylko pewną przewidywalność niektórych wątków. Ale szczerze? W tym gatunku to akurat zaleta – czytelnicy (czy raczej słuchacze) wiedzą, czego się spodziewać i dostają to w najlepszej możliwej wersji.

Dla kogo będzie to idealna pozycja? Dla fanów emocjonujących romansów z nutką dramatu rodzinnego. Dla miłośników historii o silnych kobietach i mężczyznach, którzy muszą się zmierzyć ze swoimi demonami. I wreszcie – dla wszystkich, którzy po prostu chcą się zanurzyć w dobrej opowieści na kilka wieczorów.

A teraz małe osobiste wyznanie – słuchając ‘Rywali’, nie mogłem nie przypomnieć sobie moich własnych doświadczeń z recenzowaniem powieści o skomplikowanych relacjach rodzinnych. Pamiętam, jak kilka lat temu pisałem cykl o polskich sagach rodzinnych i właśnie wtedy uświadomiłem sobie, jak uniwersalne są te tematy. ‘Rywale’ Vi Keeland to dowód, że niezależnie od szerokości geograficznej, opowieści o dziedziczonych konfliktach i miłości, która próbuje je przezwyciężyć, zawsze znajdą oddźwięk w sercach czytelników.

No to jak, dajecie się skusić na tę gorącą literacką ucztę? Jeśli tak, to koniecznie dajcie znać w komentarzach, co sądzicie o ‘Rywalach’. A ja tymczasem lecę przygotowywać kolejną recenzję – tym razem coś z zupełnie innej półki. Do usłyszenia w eterze! Wasz Tomasz Wiśniewski.