Strażnik jeziora – Michał Zgajewski audiobook – Mroczny kryminał, który wciągnie Cię jak głębiny jeziora
Próbka audiobooka
Posłuchaj próbki, aby poczuć opowieść.
Odkryj “Strażnik jeziora” Michała Zgajewskiego, wciągający kryminał, który przeniesie Cię w mroczne zakamarki podgórskiej miejscowości. Narrator Grzegorz Małecki prowadzi przez labirynt zdrad, kłamstw i słowiańskiej mitologii, gdzie prywatny detektyw Norbert Krzyż staje przed wyzwaniem, które może kosztować go życie. Zanurz się w atmosferze noir, gdzie każdy krok przybliża do prawdy, a każda decyzja ma swoje konsekwencje. Idealne dla tych, którzy lubią napięte fabuły, klimatyczne opowieści i bohaterów z ciętym językiem. Odkryj “Strażnik jeziora” i rozpocznij darmowe doświadczenie słuchania na ezaudioksiazki.pl już dziś.
Opis
Drodzy miłośnicy literackich tajemnic i mrocznych opowieści,
Kiedy po raz pierwszy usłyszałam o „Strażniku jeziora” Michała Zgajewskiego, nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że to debiut, który ma w sobie coś więcej niż tylko obietnicę kryminalnej intrygi. Wydany przez Agorę w marcu 2024 roku, ten audiobook wciągnął mnie w beskidzką noc, gdzie słowiańska mitologia splata się z chandlerowskim klimatem noir. A gdy do tego dodamy głos Grzegorza Małeckiego, który prowadzi nas przez 13 godzin i minutę tej historii, mamy przed sobą prawdziwą ucztę dla uszu i wyobraźni. Ale czy wszystko w tej opowieści jest tak gładkie, jak tafla Jeziora Żywieckiego w bezwietrzny dzień? Pozwólcie, że opowiem Wam o tym, co odkryłam, słuchając tej debiutanckiej serii z detektywem Norbertem Krzyżem.
Zacznę od osobistej nuty. Pamiętam, jak kiedyś, podczas spaceru nad Jeziorem Międzybrodzkim, wpatrywałam się w mgłę unoszącą się nad wodą i zastanawiałam, ile tajemnic skrywają takie miejsca. To uczucie wróciło do mnie, gdy słuchałam „Strażnika jeziora”. Zgajewski, urodzony w Oleśnie, a obecnie mieszkaniec Żywca, zdaje się doskonale rozumieć, jak krajobraz Beskidów może stać się nie tylko tłem, ale i bohaterem opowieści. Jego detektyw, Norbert Krzyż, to człowiek z krwi i kości – cięty język, skłonność do pakowania się w kłopoty i pewna nieporadność, która przypomina mi mojego wujka Staszka, wiecznego marudera, ale z sercem na dłoni. Ta mieszanka sprawia, że od pierwszych minut audiobooka czujemy, że mamy do czynienia z kimś autentycznym, choć nieidealnym.
Fabuła zaczyna się od zlecenia, które Krzyż koncertowo zawala – poszukiwania zaginionej nastolatki, Emilii. Gdy jej ciało zostaje odnalezione w jeziorze, a trop prowadzi do Alana Węglarza, muzyka metalowej kapeli inspirowanej słowiańskimi demonami, detektyw staje przed moralnym dylematem. Czy oczyścić chłopaka z zarzutów, czy oddać go w ręce żądnej zemsty rodziny? To wyścig z czasem, w którym prawda okazuje się mieć „drugie dno” – jak głosi opis książki. I tu Zgajewski pokazuje, co go fascynuje: kłamstwa, zdrady i zadawnione krzywdy, które niczym topielice czają się pod powierzchnią małej społeczności. Słowiańska mitologia, z postacią Topielicy na czele, nie jest tu tylko ozdobnikiem – to klucz do zrozumienia mroku, który oplata bohaterów.
Słuchając, nie mogłam się oprzeć refleksji nad tym, jak Zgajewski buduje napięcie. Jego styl, mocno chandlerowski, przywodzi na myśl „Długie pożegnanie” – jest tu ten sam klimat dusznej tajemnicy i bohater, który brnie przez bagno ludzkich słabości. Ale to, co wyróżnia „Strażnika jeziora”, to lokalny koloryt. Beskidzka sceneria, z jej lasami i jeziorami, staje się niemal namacalna dzięki opisom, a Grzegorz Małecki potęguje to wrażenie swoim spokojnym, głębokim głosem. Pamiętam, jak kiedyś, podczas rozmowy z pewnym pisarzem w Krakowskim Klubie Literackim, dyskutowaliśmy o tym, jak miejsca kształtują opowieść. Zgajewski zdaje się to rozumieć instynktownie – jego Żywiec to nie tylko punkt na mapie, ale pulsująca życiem przestrzeń, która oddycha razem z bohaterami.
Przejdźmy do samego audiobooka. Grzegorz Małecki to lektor, który potrafi nadać tekstowi duszę. Jego powolna, wyważona interpretacja idealnie kontrastuje z burzliwymi wydarzeniami fabuły. W momentach, gdy Norbert rzuca kąśliwe uwagi, słychać w jego głosie nutę ironii, a gdy akcja przyspiesza, Małecki trzyma nas w napięciu, nie pozwalając oderwać się od słuchawek. Jakość dźwięku jest bez zarzutu – czysty, wyraźny, bez zbędnych szumów, co w przypadku tak długiej opowieści (ponad 13 godzin!) jest kluczowe. To prawdziwa przyjemność słuchania, choć czasem żałowałam, że nie mogę przyspieszyć tempa, by szybciej узнать, co kryje się za kolejnym zakrętem intrygi.
Ale nie wszystko w „Strażniku jeziora” lśni jak beskidzki poranek. Są momenty, gdy fabuła wydaje się naciągana – kolejne trupy pojawiają się jakby na zawołanie, a podejrzani zmieniają się jak w kalejdoskopie. Niektórzy słuchacze, jak „Słuchaczka” z portalu audiobookowego, narzekali na „za dużo trupów, nawet jak na kryminał”. Zgadzam się, że chwilami Zgajewski przesadza z dramatyzmem, co może męczyć. Z drugiej strony, dla fanów gatunku, takich jak ja, ta intensywność ma swój urok – przypomina rollercoaster, na którym nie ma czasu na nudę. Główny bohater też budzi mieszane uczucia. Jego sympatyczna nieporadność bywa ujmująca, ale czasem miałam ochotę potrząsnąć nim i krzyknąć: „Ogarnij się, Norbert!”.
W porównaniu z innymi polskimi kryminałami, „Strażnik jeziora” wyróżnia się połączeniem noir z lokalną mitologią. Nie jest to może poziom „Bezimiennego” Chmielarza, który chwalił debiut Zgajewskiego, ale czuć w tym potencjał na coś większego. Jeśli lubicie mroczne historie z nutą folkloru, jak w „Krwi” Katarzyny Puzyńskiej, ten audiobook może Wam się spodobać. Dla mnie to taki literacki gulasz – trochę swojski, trochę egzotyczny, ale na pewno sycący.
Komu poleciłabym tę słuchowisko? Na pewno tym, którzy lubią wciągające kryminały z mocnym klimatem i nie boją się odrobiny chaosu. Jeśli cenicie audiobooki za narratora, Małecki nie zawiedzie – jego głos to prawdziwy skarb. Ale jeśli szukacie spójnej, dopracowanej intrygi bez zbędnych fajerwerków, możecie poczuć się jak „Roxi”, która nazwała to „gniotem”. Ja jednak dałabym szansę tej historii, zwłaszcza że to debiut – Zgajewski ma czas, by rozwinąć skrzydła w kolejnych częściach serii.
Słuchając „Strażnika jeziora”, przypomniałam sobie, dlaczego tak люблю kryminały. To nie tylko zagadka do rozwiązania, ale podróż w głąb ludzkiej natury – tej mrocznej, pokrętnej, a czasem zaskakująco pięknej. Zgajewski, z jego pasją do popkultury i kinematografii, stworzył coś, co brzmi jak ścieżka dźwiękowa do filmu noir, a Małecki nadał temu życie. Czy wrócę do Norberta Krzyża w kolejnej części? Na pewno. Bo choć nie jest to arcydzieło, to w tej beskidzkiej mgle jest coś, co przyciąga jak magnes.
Z literackim ukłonem i nutą beskidzkiej mgły,
Zofia Kowalska
Dodatkowe informacje
Autor | |
---|---|
Lektor | |
Język | Polski |
Długość | 13H 1min |