Triumf chaosu – część 1 – Robert Jordan audiobook – Epicka walka o losy świata zaczyna się teraz

Opis

Cześć, miłośnicy epickich światów i dźwiękowych przygód! Tomasz Wiśniewski tutaj, wasz przewodnik po meandrach fantastyki i kultury audiobookowej.

Gdy pierwszy raz zanurzyłem się w świat “Koła Czasu” Roberta Jordana, byłem jak Rand al’Thor na progu swojej podróży – pełen podekscytowania, ale i lekkiego przerażenia skalą przedsięwzięcia. “Triumf chaosu – część 1”, szósty tom tej monumentalnej sagi, to jak spotkanie starego przyjaciela po latach – znajome, a jednak zawsze potrafi zaskoczyć.

Pamiętam, jak podczas mojej pierwszej podróży pociągiem z Warszawy do Krakowa, z słuchawkami przyklejonymi do uszu, świat Dwu Rzek i Białej Wieży całkowicie mnie pochłonął. Dziś, po latach, wracam do tego uniwersum z perspektywy doświadczonego recenzenta i muszę przyznać – Jakub Wieczorek jako narrator to prawdziwy “Aes Sedai” słowa mówionego. Jego interpretacja to nie tylko czytanie – to pełnoprawny spektakl, w którym każdy głos ma swoją barwę, każda postać – swój charakter. Scena, w której Nynaeve „ciągnie za warkocz” w jego wykonaniu, do dziś wywołuje u mnie uśmiech.

Analizując treść, „Triumf chaosu” to jak dobry serial Netflixa – rozwija wątki, które znamy, ale rzuca nowe wyzwania. Rand al’Thor, nasz „Smok Odrodzony”, przypomina mi nieco Geralta z Rivii – obaj są skazani na przeznaczenie, które próbują okiełznać. Ale podczas gdy Sapkowski skupia się na jednostce, Jordan tworzy prawdziwą symfonię postaci. Elayne i Nynaeve to jedne z najlepiej napisanych kobiecych postaci w fantastyce – nie „damy w opałach”, ale pełnoprawne bohaterki z agency.

Technicznie, audiobook od Storyside to majstersztyk produkcji. 25 godzin i 42 minuty brzmi jak maraton, ale tempo narracji (1.25x to mój sweet spot) sprawia, że czas płynie niepostrzeżenie. Wieczorek szczególnie błyszczy w scenach politycznych intryg – jego głos Amyrlin Seat to połączenie charyzmy i zimnej kalkulacji, które przypomina mi najlepsze momenty „Gry o Tron”.

Dla tych, którzy obawiają się „fantasy fatigue”, mam dobrą wiadomość – Jordan unika schematów. Jego świat to nie czarno-biała walka dobra ze złem, a raczej szachownica, gdzie nawet „biali” mają swoje cienie. Choć przyznaję – niektóre opisy mogłyby być nieco bardziej zwięzłe (Leszek z recenzji ma rację, 1.5x ratuje sytuację).

Porównując do innych gigantów gatunku: jeśli „Władca Pierścieni” to symfonia, a „Pieśń Lodu i Ognia” – jazzowa improwizacja, to „Koło Czasu” jest jak opera – monumentalna, pełna tematów przewodnich i wymagająca zaangażowania. Ale właśnie to czyni ją tak satysfakcjonującą.

Dla początkujących polecam zacząć od pierwszego tomu, ale jeśli już znacie świat Jordana, „Triumf chaosu” to jak powrót do rodzinnego domu – znajomy smak, ale nowe opowieści przy kominku. A wersja audio? To jak domowe kino dla wyobraźni.

Do usłyszenia w kolejnych recenzjach – może przy okazji omawiania serialowej adaptacji na Amazonie? Ściskam, Wasz Tomasz „Wieczorny Maraton” Wiśniewski!
Tomasz Wiśniewski