Urwisko – Robert Małecki audiobook – Mroczna zagadka, która wciągnie cię jak wir
Próbka audiobooka
Posłuchaj próbki, aby poczuć opowieść.
Odkryj mroczny świat “Urwiska” Roberta Małeckiego, gdzie nienawiść do samego siebie staje się najsilniejszą bronią. W drugim tomie serii z Marią Herman i Olgierdem Borewiczem policjanci Archiwum X stają przed zagadką okrutnej zbrodni, która od lat dręczy rodzinną tragedię. Gdy upał zaciera tropy, a prawda wymyka się jak piasek między palcami, detektywi muszą zmierzyć się nie tylko z mordercą, ale i własnymi demonami. Andrzej Ferenc, mistrzowska interpretacja, prowadzi cię przez tę wstrząsającą historię jak przez labirynt emocji. Idealne dla tych, którzy lubią kryminały z duszą, gdzie każdy sekret ma swoją cenę. Odkryj “Urwisko” i rozpocznij darmowe doświadczenie słuchania na ezaudioksiazki.pl już dziś.
Opis
Cześć, kochani miłośnicy kryminałów i dobrych historii!
Dziś mam dla Was coś specjalnego – recenzję audiobooka „Urwisko” Roberta Małeckiego, drugiego tomu serii z Marią Herman i Olgierdem Borewiczem, w interpretacji Andrzeja Ferenca. Jeśli śledzicie mojego bloga albo podcast, wiecie, że kryminały to moja bajka, a szczególnie te, które mają w sobie coś więcej niż tylko zagadkę do rozwiązania. „Urwisko” to właśnie taka historia – mroczna, pełna emocji i z bohaterami, którzy zostają z nami na długo po zakończeniu słuchania. Gotowi na zanurzenie się w ten bydgoski klimat zbrodni i tajemnic? No to zaczynamy!
Pierwsze wrażenia z tego audiobooka? Powiem krótko: wciąga jak diabli! Od razu rzuca nas w środek historii, która jest jak puzzle – niby masz przed sobą kawałki, ale nie wiesz, jak je złożyć, dopóki nie dotrzesz do ostatniego rozdziału. Robert Małecki po raz kolejny udowadnia, że potrafi budować napięcie jak mało kto. Historia zaczyna się od tragicznego wydarzenia – śmierci małej Zuzi w rozgrzanym samochodzie. To punkt wyjścia, który od razu wbija w fotel. Nie ma tu miejsca na nudę, bo trauma, poczucie winy i mroczne sekrety rodziny przeplatają się z policyjnym śledztwem prowadzonym przez duet z Archiwum X. A wszystko to w dusznej atmosferze Bydgoszczy, która jest niemal osobnym bohaterem tej opowieści. Jako fan lokalnych klimatów w literaturze, od razu kupiłem ten vibe.
Muszę się z Wami podzielić osobistą refleksją, bo „Urwisko” dotknęło mnie na poziomie, którego się nie spodziewałem. Pamiętam, jak rok temu pisałem na blogu serię artykułów o polskich powieściach osadzonych w realiach po transformacji ustrojowej. Odkryłem wtedy, jak bardzo młodzi czytelnicy – tacy jak ja – szukają historii, które pomagają zrozumieć przeszłość, ale podanych w nowoczesny, dynamiczny sposób. „Urwisko” nie jest co prawda o historii wprost, ale sposób, w jaki Małecki pokazuje, jak trauma i poczucie winy potrafią zniszczyć życie, przypomina mi te rozmowy z czytelnikami. Każdy z nas ma jakieś swoje „urwisko” – moment, w którym coś się w nas załamało. Słuchając tej historii, wróciłem myślami do własnych trudnych chwil, kiedy musiałem zmierzyć się z błędami, za które sam siebie obwiniałem. To właśnie siła tej książki – zmusza do refleksji, a jednocześnie nie pozwala oderwać się od fabuły.
Przejdźmy do sedna, czyli kluczowych tematów „Urwiska”. Historia skupia się na śmierci dziecka i jej wpływie na rodzinę, szczególnie na matkę, która przeżywa załamanie. Małecki nie boi się pokazywać bólu w surowy, niemal brutalny sposób. To nie jest kryminał, w którym zbrodnia to tylko pretekst do zabawy w detektywa – tu każda tragedia ma swoje konsekwencje, a poczucie winy staje się niemal namacalnym ciężarem. Do tego dochodzi wątek pracy policjantów z Archiwum X, Marii Herman i Olgierda Borewicza, którzy zmagają się nie tylko z nierozwiązanymi sprawami, ale i własnymi demonami. Relacja między nimi to kolejny mocny punkt – jest autentyczna, pełna napięć, ale i wzajemnego wsparcia. Słuchając, czułem, że to ludzie z krwi i kości, a nie papierowe postaci. No i ten motyw mrocznej przeszłości, który wciąż wpływa na teraźniejszość – to trochę jak w skandynawskich kryminałach, gdzie każda zbrodnia ma swoje korzenie w dawnych grzechach. Jeśli lubicie Jo Nesbø, to „Urwisko” na pewno przypadnie Wam do gustu.
A teraz kilka słów o samym doświadczeniu słuchania audiobooka, bo przecież nie tylko treść się liczy, ale i forma. Andrzej Ferenc jako lektor to prawdziwy majstersztyk! Jego głos idealnie oddaje atmosferę książki – jest głęboki, czasem chropowaty, a czasem pełen emocji, szczególnie w momentach, gdy narracja dotyka trudnych tematów, jak żałoba czy poczucie winy. Ferenc potrafi modulować ton tak, że każda postać brzmi inaczej, co bardzo ułatwia śledzenie dialogów. Jako były DJ radiowy, zwracam uwagę na takie detale jak dykcja czy intonacja, i tu nie mam się do czego przyczepić. Jakość audio jest na najwyższym poziomie – żadnych szumów czy zakłóceń, co czasem zdarza się w audiobookach. Słuchanie „Urwiska” to czysta przyjemność, a trwające ponad 13 godzin nagranie mija w mgnieniu oka. Jeśli szukacie audiobooka, który wciągnie Was na długie godziny, to to jest strzał w dziesiątkę. A jeśli traficie na promocję czy darmowy audiobook, to w ogóle nie ma się nad czym zastanawiać – bierzcie i słuchajcie!
Oczywiście, jak każdy krytyk, muszę wspomnieć o tym, co nie do końca mi się spodobało, żebyście mieli pełny obraz. Choć fabuła jest wciągająca, zdarzają się momenty, gdy tempo nieco siada. Szczególnie w środku książki, kiedy policjanci gubią tropy, czułem, że akcja mogłaby być bardziej dynamiczna. Niektórzy słuchacze mogą też uznać, że temat traumy i żałoby jest momentami zbyt przytłaczający – to nie jest lekka lektura na plażę. Ale dla mnie te „wady” to tak naprawdę cechy, które czynią „Urwisko” czymś więcej niż zwykłym kryminałem. To historia, która zostawia ślad, a nie tylko bawi przez kilka godzin.
Porównując „Urwisko” do innych polskich kryminałów, od razu nasuwają mi się skojarzenia z Katarzyną Bondą – głównie przez mroczną atmosferę i silne kobiece postaci, jak Maria Herman. Jest też coś z Zygmunta Miłoszewskiego w sposobie, w jaki Małecki łączy szybką akcję z komentarzem społecznym. No i oczywiście Remigiusz Mróz – jeśli lubicie jego serie, to ta z Archiwum X też Was wciągnie. Ale powiem Wam szczerze, że „Urwisko” ma w sobie coś unikalnego – ten bydgoski klimat i psychologiczną głębię, która wyróżnia Małeckiego na tle innych autorów. To nie jest tylko kryminał detektywistyczno-policyjny, to także studium ludzkich słabości.
Komu poleciłbym ten audiobook? Na pewno fanom kryminałów, którzy szukają czegoś więcej niż tylko zagadki. Jeśli lubicie historie, które zmuszają do myślenia i zostają z Wami na długo, to „Urwisko” jest dla Was. Polecam też tym, którzy cenią sobie świetną interpretację lektorską – Andrzej Ferenc robi tu naprawdę kawał dobrej roboty. To idealna pozycja na długie wieczory albo na podróż, gdy chcecie się zanurzyć w mroczny świat zbrodni i tajemnic. A jeśli dopiero zaczynacie przygodę z audiobookami, to warto sprawdzić, czy nie ma gdzieś darmowej wersji próbnej – takie „free audiobook” to świetny sposób, by przekonać się, czy ten format jest dla Was.
Na koniec jeszcze jedna osobista refleksja. Słuchając „Urwiska”, przypomniałem sobie, dlaczego tak bardzo kocham kryminały. To nie tylko rozrywka, ale i sposób na zrozumienie, jak skomplikowane jest ludzkie życie. Pamiętam, jak w jednym z odcinków mojego podcastu analizowałem ekranizację „Wojny polsko-ruskiej” Doroty Masłowskiej i mówiłem o tym, jak ważne jest, by historie – czy to w książkach, czy w filmach – oddawały ducha czasu i miejsca. „Urwisko” robi to doskonale. Bydgoszcz, trauma, walka z własnymi demonami – to wszystko jest tak prawdziwe, że aż boli. I właśnie za to cenię Roberta Małeckiego – za umiejętność opowiadania historii, które są jak lustro dla nas samych.
To tyle na dziś, kochani! Dajcie znać w komentarzach, co sądzicie o „Urwisku” i czy Andrzej Ferenc skradł Wasze serca tak jak moje. Do usłyszenia wkrótce, trzymajcie się i pamiętajcie – każda historia ma swoje urwisko, trzeba tylko odważyć się na nie spojrzeć. Wasz Tomasz Wiśniewski!
Dodatkowe informacje
Autor | |
---|---|
Lektor | |
Język | Polski |
Długość | 13H 22min |