Wyrzuciła ją rzeka – Anna Musiałowicz audiobook – Prastare tajemnice i słowiańskie demony w mrocznej opowieści
Próbka audiobooka
Posłuchaj próbki, aby poczuć opowieść.
Odkryj mroczny świat “Wyrzuciła ją rzeka” Anny Musiałowicz, mistrzowsko opowiedziany przez Filipa Kosiora. Zanurz się w historię Agnieszki, która po serii osobistych tragedii staje na krawędzi rozpaczy, a rzeka zdaje się przyzywać ją do siebie. W tym samym czasie stara Grzelakowa, mieszkająca na uboczu, odkrywa, że jej spokojne życie zmienia się na zawsze, gdy na jej drodze pojawia się tajemniczy chłopiec. Prastarzy bogowie, topielice i słowiańskie demony splatają się w fascynującą opowieść o odradzaniu się i zemście. Idealne dla tych, którzy lubią mroczne fantasy z nutą słowiańskiego folkloru. Odkryj “Wyrzuciła ją rzeka” i rozpocznij darmowe doświadczenie słuchania na ezaudioksiazki.pl już dziś.
Opis
Drodzy miłośnicy mroku i słowiańskiej duszy,
Kiedy po raz pierwszy usłyszałem o “Wyrzuciła ją rzeka” Anny Musiałowicz, nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że to coś więcej niż kolejna historia z pogranicza fantastyki. Wydana 10 marca 2025 roku przez Wydawnictwo Kowalik, ta audiobookowa perełka w interpretacji Filipa Kosiora od pierwszych minut wciąga w świat, gdzie rzeka nie tylko płynie, ale i przemawia – czasem szeptem, czasem krzykiem. Sześć godzin i dziewięć minut słuchania to podróż przez słowiańskie mity, ludzkie dramaty i nieuchwytną granicę między tym, co realne, a tym, co wyłania się z cieni przeszłości. Jako ktoś, kto od lat zgłębia tajemnice folkloru i psychologii strachu, mogę powiedzieć, że ta książka to nie tylko rozrywka, ale i lustro, w którym odbija się nasza własna, głęboko ukryta natura.
Powieść zaczyna się od Agnieszki – kobiety, którą los doświadcza na każdym kroku. Porzucona przez partnerkę, pogrążona w żalu po jej śmierci, a potem zdruzgotana zaginięciem pięcioletniego syna, Stasia. Jej ból jest niemal namacalny, a most nad rzeką staje się symbolem granicy – między życiem a rozpaczą, między światem ludzi a tym, co czai się w wodzie. Z drugiej strony mamy starą Grzelakową, samotną mieszkankę brzegu rzeki, której życie zmienia się, gdy spotyka tajemniczego chłopca. Te dwie historie splatają się w sposób, który przypomina mi stare opowieści, jakie słyszałem od babki w dzieciństwie – o topielicach, demonach i bogach, którzy nigdy nie odeszli, tylko czekają na tych, co zapomnieli o szacunku.
Muszę przyznać, że “Wyrzuciła ją rzeka” poruszyła we mnie osobiste struny. Wiele lat temu, pracując jako konsultant przy krótkim filmie grozy, pomagałem twórcom ożywić słowiańskie legendy na ekranie. Pamiętam, jak siedzieliśmy nocami nad scenariuszem, próbując uchwycić ten specyficzny dreszcz, który wywołują opowieści o rusałkach czy utopcach. Musiałowicz robi to samo, ale na kartach książki – i w głosie Kosiora. Jej styl, pełen mroku, ale i subtelnej ironii, przypomina mi tamte chwile, gdy starałem się przekonać reżysera, że prawdziwy strach rodzi się nie z jumpscare’ów, ale z tego, co niewidoczne, co czai się w zakamarkach umysłu. Autorka, z wykształceniem w psychologii kryminalnej i pasją do etnografii, doskonale wie, jak budować napięcie. „W balladzie o topielicy nie chodzi o to, co widzisz, ale o to, co czujesz, gdy woda zamyka się nad tobą” – mógłbym powiedzieć, parafrazując jej własne podejście.
Tematyka książki jest jak rzeka – wielowarstwowa i nieprzewidywalna. Mamy tu motyw odrodzenia, koła życia, które toczy się niezależnie od ludzkich pragnień. Słowiańskie demony i prastarzy bogowie nie są tu tylko dekoracją – to siła, która domaga się uwagi, szacunku, a czasem zemsty. Musiałowicz zgrabnie łączy folklor z dramatem psychologicznym, co sprawia, że historia Agnieszki i Grzelakowej jest zarówno uniwersalna, jak i głęboko osadzona w polskiej kulturze. Nie brakuje tu nawiązań do naszych tradycji – rzeka jako symbol życia i śmierci, las jako przestrzeń tajemnic, a topielice jako uosobienie tego, co piękne, ale zabójcze. To fantastyka, która nie ucieka w odległe światy, tylko zakorzenia się w tym, co bliskie, swojskie, a przez to jeszcze bardziej niepokojące.
A co z audiobookowym doświadczeniem? Filip Kosior to lektor, który potrafi tchnąć życie w każdą linijkę tekstu. Jego głos jest jak nurt rzeki – raz spokojny, raz rwący, zawsze hipnotyzujący. Sposób, w jaki oddaje emocje Agnieszki – od cichej rezygnacji po rozpaczliwy krzyk – sprawia, że słuchacz czuje się, jakby stał obok niej na tym moście. Z kolei Grzelakowa w jego interpretacji ma w sobie coś z babci z wiejskich opowieści – szorstkość, ale i mądrość. Jakość dźwięku jest bez zarzutu, a tempo narracji idealnie wyważone – nie za szybkie, by zgubić klimat, nie za wolne, by nużyć. Dla mnie, jako fana audiobooków, to prawdziwa uczta dla uszu. Kosior nie tylko czyta – on opowiada, a to sztuka, którą niewielu opanowało tak dobrze.
Nie oznacza to, że “Wyrzuciła ją rzeka” jest bez wad. Niektórzy słuchacze, jak Karo z recenzji na Publio, mogą poczuć się zawiedzeni, jeśli spodziewali się dynamicznego kryminału. Akcja rozwija się powoli, a fantastyka dominuje nad zagadką. Końcówka, choć zaskakująca – jak zauważył Konrad – może zostawić niedosyt u tych, którzy lubią wszystko wyjaśnione na tacy. Dla mnie jednak ta otwartość jest siłą. Życie, jak rzeka, nie zawsze daje odpowiedzi – czasem tylko szumi i płynie dalej.
Porównując do innych dzieł, “Wyrzuciła ją rzeka” przypomina mi “Dzikie łabędzie” Olgi Tokarczuk – nie w fabule, ale w sposobie, w jaki mitologia splata się z ludzkim losem. Musiałowicz ma jednak lżejsze pióro, bardziej skupione na emocjach niż filozofii. W świecie audiobooków stawiam ją obok “Szeptuchy” Katarzyny Bereniki Miszczuk, choć tu groza jest subtelniejsza, mniej dosłowna, a bardziej nastrojowa.
Komu poleciłbym tę książkę? Miłośnikom fantastyki z polskim sznytem, tym, którzy lubią historie, gdzie strach rodzi się z ciszy, a nie z hałasu. To także gratka dla fanów Kosiora – jego głos to magnes, który przyciąga nawet do mniej dynamicznych fabuł. Jeśli szukacie darmowego audiobooka, warto sprawdzić platformy jak BookBeat, które czasem oferują takie perełki w promocji – choć nie wiem, czy “Wyrzuciła ją rzeka” jest tam dostępna za darmo.
Słuchając tej historii, wróciłem myślami do czasów, gdy badałem psychologię strachu. Pamiętam, jak podczas jednego z wykładów profesor powiedział: „Najgorsze koszmary to te, które sami sobie tworzymy”. Musiałowicz zdaje się to rozumieć – jej bohaterowie walczą nie tylko z demonami rzeki, ale i z własnymi lękami. To audiobookowe doświadczenie zostawia ślad – jak kamień rzucony w wodę, którego fale rozchodzą się długo po tym, jak znika z oczu.
Z mrocznym pozdrowieniem znad brzegu rzeki,
Piotr Czarny
Dodatkowe informacje
Autor | |
---|---|
Lektor | |
Język | Polski |
Długość | 6H 9min |