Wyspy plugawe – Marcin Mortka audiobook – Diabelska przygoda na morzach pełnych niespodzianek

Próbka audiobooka

Posłuchaj próbki, aby poczuć opowieść.

Odkryj mroczno-komiczny świat “Wysp plugawych”, gdzie kapitan Roland Wywijas wraca do gry, a piekło okazuje się zaskakująco nudne. Marcin Mortka, mistrz fantastycznej groteski, i Maciej Kowalik, narrator o głosie jak burza na pełnym morzu, zabiorą cię w szaloną podróż po Morzach Wszetecznych. Zanurz się w tę pełną zwrotów akcji opowieść, gdzie diabelskie intrygi mieszają się z piracką fantazją, a RZUL knuje coś, przed czym nawet anioły drżą. Idealne dla tych, którzy kochają klimaty jak połączenie “Piratów z Karaibów” z “Dyskworldem”. Odkryj “Wyspy plugawe” i rozpocznij darmowe doświadczenie słuchania na ezaudioksiazki.pl już dziś.

ID: 2048599

Opis

Cześć, kochani miłośnicy fantastyki i morskich opowieści!

Dziś mam dla Was coś specjalnego – recenzję audiobooka „Wyspy Plugawe” Marcina Mortki, drugiego tomu serii „Morza Wszeteczne”, wydanego przez SQN. Narrację powierzono Maciejowi Kowalikowi, a ja, jako fan zarówno literatury fantasy, jak i dobrych historii audio, nie mogłem przejść obok tego obojętnie. Jeśli śledzicie mojego bloga o popkulturze albo słuchacie podcastu, wiecie, że uwielbiam zanurzać się w światy pełne humoru, akcji i odrobiny absurdu. I powiem Wam jedno na wstępie – ta pozycja to prawdziwa perełka w kategorii „audiobook experience”!

Zacznijmy od tego, jak w ogóle trafiłem na tę serię. Pamiętam, jak kilka lat temu, pisząc na blogu cykl o polskiej fantastyce, analizowałem, co sprawia, że nasze rodzime historie zdobywają serca czytelników. W tamtym czasie natknąłem się na twórczość Marcina Mortki i jego unikalne podejście do gatunku – połączenie swojskiego humoru z epickimi przygodami. To trochę jak gdyby Sapkowski spotkał się z Terrym Pratchettem na piwie w karczmie, a potem postanowili razem napisać piracką opowieść. Kiedy więc usłyszałem o „Wyspach Plugawych”, wiedziałem, że muszę tego posłuchać, zwłaszcza że audiobooki to dla mnie idealny sposób na poznawanie literatury w biegu – czy to podczas porannego joggingu, czy w drodze na spotkanie z ekipą od podcastu.

Przejdźmy do fabuły. „Wyspy Plugawe” to kontynuacja przygód Rolanda Wywijasa, kapitana piratów, który po starciach z aniołami i demonami postanawia odpocząć w… piekle. Tak, dobrze czytacie – w piekle, które okazuje się miejscem tyleż przerażającym, co przereklamowanym. Jednak spokój nie trwa długo, bo tajemnicze zlecenie zmusza go do powrotu na tytułowe Wyspy Plugawe. Tam musi zebrać starą załogę, która zdążyła już zamienić kordy na koronkowe fartuszki i ciepłe posadki. Brzmi jak przepis na katastrofę? Owszem, ale w wykonaniu Mortki to czysta komedia z domieszką grozy i fantasy. Mamy tu wszystko, co kocham w tym gatunku – pirackie przygody, diabelskie machinacje, a nawet krakienida i diabelski okręt podwodny. To jak połączenie „Piratów z Karaibów” z odrobiną steampunku i polskim, absurdalnym twistem.

Co mnie szczególnie urzekło w tej historii? Humor. Mortka ma talent do tworzenia dialogów, które są jednocześnie cięte i swojskie – takie, jakie moglibyśmy usłyszeć przy stole wujka na imieninach, gdyby wujek był piratem z piekła rodem. Organizacja RZUL, która pojawia się w fabule, to ewidentna parodia, a jej nazwa wywołuje uśmiech na twarzy. Do tego dochodzi motyw powrotu do korzeni – Roland próbujący zjednoczyć załogę przypomina mi trochę moje własne próby zebrania starej ekipy z czasów studenckich na wspólny projekt. Wiecie, jak to jest – każdy poszedł w swoją stronę, a Ty próbujesz przekonać ich, że warto jeszcze raz wskoczyć na ten sam wózek. Ta paralela sprawiła, że historia była dla mnie jeszcze bardziej osobista.

Przejdźmy teraz do kwestii, która w przypadku audiobooków jest równie ważna co treść – narracji. Maciej Kowalik, który czyta „Wyspy Plugawe”, to absolutny mistrz. Jego głos ma w sobie tę zadziorność i charyzmę, które idealnie pasują do postaci Rolanda Wywijasa. Słuchając, czułem się, jakbym siedział przy ognisku na pokładzie pirackiego okrętu, a sam kapitan opowiadał mi swoje przygody. Kowalik świetnie różnicuje głosy postaci, co jest kluczowe w tak dialogowej książce. Jego interpretacja humorystycznych fragmentów jest na najwyższym poziomie – nie raz parsknąłem śmiechem, słuchając, jak z ironią podkreśla absurdy sytuacji. Jeśli chodzi o jakość dźwięku, to produkcja SQN stoi na wysokim poziomie. Żadnych szumów, żadnych zakłóceń – czysta przyjemność słuchania, co w „listening experience” jest dla mnie kluczowe. Warto też dodać, że audiobook trwa niespełna 10 godzin, co czyni go idealnym towarzyszem na weekendowy maraton albo dłuższą podróż.

Oczywiście, jak każdy krytyk popkultury, muszę spojrzeć na całość z dwóch stron. Siłą „Wysp Plugawych” jest niewątpliwie lekkość i humor, które sprawiają, że to świetna pozycja dla fanów fantasy, którzy nie szukają ciężkich, epickich sag, a raczej czegoś na odstresowanie. Wciągająca fabuła i dynamiczne zwroty akcji trzymają w napięciu, a elementy absurdu, jak diabelskie okręty czy piekielne intrygi, dodają historii smaczku. Jednak nie jest to książka dla wszystkich. Jeśli nie przepadacie za humorem, który czasem ociera się o groteskę, albo wolicie bardziej poważne podejście do fantasy, możecie poczuć się nieco zagubieni. Dla mnie osobiście tempo akcji czasem było zbyt szybkie – niektóre wątki mogłyby zostać bardziej rozwinięte, zwłaszcza te związane z tajemniczą organizacją RZUL. Ale to drobne zastrzeżenia przy ogólnej frajdzie, jaką daje słuchanie tej historii.

Jeśli miałbym porównać „Wyspy Plugawe” do innych dzieł, powiedziałbym, że to taka polska odpowiedź na Terry’ego Pratchetta, ale z pirackim sznytem. Fani serii „Karaibska Krucjata” tego samego autora też znajdą tu coś dla siebie – Mortka konsekwentnie buduje swój styl, pełen ironii i swojskości. W szerszym kontekście popkultury przypomina mi to trochę klimat „Piratów z Karaibów”, choć z większym naciskiem na absurd i lokalny koloryt. Jeśli więc lubicie historie, gdzie humor miesza się z przygodą, a do tego cenicie sobie polskie akcenty w fantastyce, będziecie zachwyceni.

Komu poleciłbym ten audiobook? Zdecydowanie wszystkim, którzy szukają lekkiej, zabawnej lektury w gatunku fantasy i SciFi. To idealna pozycja na wieczór po ciężkim dniu, kiedy chcecie się po prostu zrelaksować i przenieść w świat pełen morskich przygód i diabelskich intryg. Fani pierwszej części serii „Morza Wszeteczne” muszą to usłyszeć – kontynuacja nie zawodzi, a wręcz podnosi poprzeczkę. Jeśli jeszcze nie mieliście styczności z Mortką, to „Wyspy Plugawe” mogą być świetnym początkiem, choć polecam zacząć od pierwszego tomu, by w pełni zrozumieć kontekst. A jeśli szukacie darmowych audiobooków, to niestety nie mam dobrych wieści – na razie nie znalazłem informacji o wersji „audiobook free”, ale warto śledzić platformy streamingowe, bo czasem takie perełki pojawiają się w promocjach.

Na koniec chciałbym podzielić się osobistą refleksją. Słuchanie „Wysp Plugawych” przypomniało mi, dlaczego tak bardzo cenię audiobooki jako formę poznawania literatury. To nie tylko historia, ale całe doświadczenie – głos narratora, dźwięki w tle, które budują atmosferę. Pamiętam, jak kiedyś, przygotowując odcinek podcastu o adaptacjach literackich, analizowałem, jak ważne jest oddanie ducha oryginału w innej formie. Tutaj Maciej Kowalik i ekipa SQN zrobili to doskonale. Słuchając, czułem się, jakbym sam był częścią załogi Rolanda, a to uczucie jest bezcenne. Ta „audiobook experience” to dla mnie kolejny dowód na to, że polska fantastyka ma się świetnie i potrafi zaskakiwać na każdym kroku.

To wszystko na dziś, moi drodzy. Do usłyszenia wkrótce na blogu albo w kolejnym odcinku podcastu – a tymczasem, strząsnąć macki i pełne zanurzenie w świat audiobooków! Wasz Tomasz Wiśniewski

Dodatkowe informacje

Autor

Lektor

Język

Polski

Długość

9H 55min