Zabójczy Książę – Melisa Bel audiobook – Namiętność i mrok w jednym!

Opis

Cześć, miłośnicy dobrych historii i mocnych emocji! Tomasz Wiśniewski znowu na tropie literackich perełek, które potrafią poruszyć i rozbawić jednocześnie.

Gdy tylko zobaczyłem okładkę “Zabójczego Księcia” Melisy Bel, od razu przypomniały mi się długie wieczory spędzone na analizowaniu polskich bestsellerów dla mojego bloga. To właśnie wtedy zrozumiałem, że współczesny czytelnik (a teraz i słuchacz!) szuka w literaturze nie tylko głębi, ale przede wszystkim emocji – i to najlepiej takich, które potrafią oderwać od codzienności niczym najlepszy romans z mrocznym księciem w tle.

Melisa Bel serwuje nam klasyczny romans z nutą tajemnicy, który mógłby być przewidywalny, gdyby nie kilka istotnych smaczków. Evan de Clare to postać, która od pierwszych zdań rzuca cień na całą opowieść – niby książę, a jednak bardziej wilk niż arystokrata. Jego relacja z panną Foster to prawdziwy rollercoaster emocji, gdzie każda scena pełna jest napięcia i subtelnej gry między bohaterami. Przyznam, że początkowo podchodziłem do tej historii z lekkim dystansem (ileż można o tych szorstkich książętach z mroczną przeszłością?), ale szybko dałem się wciągnąć w tę grę pozorów i namiętności.

Co wyróżnia “Zabójczego Księcia” na tle innych romansów? Przede wszystkim inteligentne podejście do motywu „kopciuszka”. Panna Foster to nie tylko kolejna naiwna guwernantka – jej przebiegłość i cięty język dodają historii pikanterii. A ten motyw z ukrytą urodą pod brzydkim przebraniem? Klasyka gatunku, ale podana w sposób, który nie irytuje, a raczej bawi i intryguje. Melisa Bel świetnie balansuje między stereotypem a świeżym spojrzeniem, co doceni każdy, kto choć trochę zna się na literaturze popularnej.

Ale prawdziwą gwiazdą tego audiobooka jest Jacek Dragun. Mój Boże, ten głos! Dragun potrafi w jednej scenie oddać zarówno lodowatą obojętność księcia, jak i skrywaną pasję, która buzuje pod powierzchnią. Jego interpretacja Evana de Clare to majstersztyk – słuchając, miałem wrażenie, że naprawdę widzę przed sobą tego wyniosłego arystokratę o złamanym sercu. A te momenty, gdy czyta dialogi panny Foster? Delikatna ironia, ciepło i ta dziewczęca przekora – po prostu idealne dopasowanie do charakteru bohaterki. Po “Zabójczym Księciu” na pewno dodam Draguna do mojej osobistej listy ulubionych lektorów.

Słuchając, kilkukrotnie łapałem się na tym, że porównuję tę historię do moich ulubionych adaptacji literackich. Tak jak w przypadku “Wojny polsko-ruskiej”, gdzie dyskutowałem na podcastach o przenoszeniu literackiej energii na ekran, tutaj mamy do czynienia z podobnym fenomenem – tylko że w wersji audio. Dragun nie czyta, on gra tę historię, dodając jej wymiaru, którego brakowałoby w papierowym wydaniu. Te siedem godzin i pięćdziesiąt osiem minut minęło mi jak w najlepszym kinowym seansie.

Czy “Zabójczy Książę” to literatura wysokich lotów? Nie oszukujmy się – to przede wszystkim rozrywka, ale rozrywka wysokiej klasy. Melisa Bel wie, jak budować napięcie i kiedy rzucić czytelnikowi (czy raczej słuchaczowi) kość romantycznej sceny, by ten nie mógł się oderwać. Mimo że fabuła momentami idzie na łatwiznę (no bo ile można się dziwić, że pod brzydkim przebraniem kryje się piękność?), to tempo narracji i chemia między postaciami rekompensują te drobne potknięcia.

Dla kogo będzie ten audiobook? Dla wszystkich, którzy lubią się rozmarzyć przy historii o miłości, która pokonuje wszystkie przeciwności. Dla fanów romansów z mrocznym bohaterem w stylu tych z powieści Julii Quinn, ale w nieco bardziej współczesnym wydaniu. Dla tych, którzy – tak jak ja – doceniają, gdy lektor potrafi tchnąć życie w papierowe postaci. I wreszcie – dla każdego, kto po ciężkim dniu potrzebuje odrobiny bajki, nawet jeśli ta bajka jest przeznaczona dla dorosłych.

Czy warto sięgnąć po “Zabójczego Księcia”? Jeśli szukacie lekkiej, ale niegłupiej rozrywki – jak najbardziej. To audiobook, który nie zmieni waszego życia, ale na pewno umili niejedno popołudnie czy wieczór. A Jacek Dragun swoją interpretacją sprawia, że nawet najbardziej przewidywalne momenty zyskują nowy wymiar. Po latach analizowania literatury wiem jedno – czasem warto dać się ponieść emocjom, a “Zabójczy Książę” to jedna z tych historii, które w tym pomagają.

No to co, dajcie znać w komentarzach, czy też daliście się uwieść Evanie de Clare! A jeśli jeszcze nie słuchaliście – Storytel czeka. Wasz Tomasz Wiśniewski, który właśnie dodaje kolejny tytuł do listy “guilty pleasure”.